Między Grządkami
Gdy dwie panie patrzą na siebie przez lupę... ogród płonie
Gdy panie w ogrodzie ruszają do boju,
to cisza ucieka w najdalszym konwoju.
Zamiast rzucać słowa jak grabie po trawie,
może czas na zgodę… w przyzwoitej sprawie.
Na froncie robót ogrodowych sytuacja, jak to się mawiało w czasach pionierskich, rozwojowa.
Z wierzchu niby spokój: pietruszka rośnie, szczypiorek puszcza piórka, a sąsiad nawet skosił... tulipany sąsiadce.
Ale pod spodem… oj, pod spodem buzuje jak w kotle czarownic na wiejskim weselu.

Działkowe mądrości ludowe
Starsi działkowcy mawiali kiedyś:
Gdy dwie gospodynie kłócą się o szmatę do kurzu, to kury znoszą czarne jajka.
No i coś w tym chyba jest, bo ogród ostatnio bardziej pachnie emocjami niż kwieciem polnym.
A przecież nie o to chodziło, Mili i Szanowni. Nie o to!
Kiedyś była królowa – teraz jeszcze Śnieżka i żadnej nie dość
Jak w każdej dobrej historii z wielkim ogrodem w tle, mamy dwie bohaterki.
Jedna – obecna. Druga – nieobecna, ale duchem jakby - ciągle tu.
I obie, każda na swój sposób, z miłości do ogrodu…
…pilnują, by przypadkiem ta druga nie zrobiła czegoś, co wyglądałoby jak sukces.
Bo jak wiadomo – sukces jednej może zostać odebrany jako porażka drugiej.
A przecież nie po to walczyliśmy o autonomię altanki, żeby dziś drżeć o to, kto komu nie podał kluczy do świetlicy.
Kiedy emocje przerastają narzędzia ogrodowe
Wielu mówi, że sprawy zaszły za daleko.
Że przecież wystarczyło tylko podać sobie dłoń – niekoniecznie z widłami.
Że można było usiąść i porozmawiać – niekoniecznie przez megafon ani z udziałem urzędników z zewnątrz.
Ale najwyraźniej łatwiej jest dziś posadzić nowe pomidory niż zakopać stare urazy.
A jak wiadomo – nawet najładniejsze grządki marnieją w cieniu małych osobistych wojenek.
Z dymem idzie nie tylko inspekt, ale i wspólnota
Bo kiedy dwie osoby, których powinnością jest troska o dobro wspólne, postanawiają skoncentrować się na tym, co je dzieli – to nie tylko zarząd się sypie, ale też w oczach działkowców pojawia się znużenie.
A w skrzynce z narzędziami rośnie dystans – między potrzebą służenia innym a chęcią udowodnienia racji.
I tak, zamiast cieszyć się owocami współpracy, konsumujemy kolejne zbuki.
A szkoda, bo przecież ziemia urodzajna – tylko trzeba nie kopać dołków pod sobą.
Zakończenie, którego tu nie ma
Nie będziemy nikogo pouczać.
Nie będziemy pisać: „apelujemy”
– bo przecież każdy, kto ma rozum i sekator,
widzi, co się dzieje.
Ale może czasem warto przestać zerkać przez płot,
a spojrzeć w lustro – i zadać sobie pytanie:
„Czy na pewno to sąsiadka jest problemem, czy może własna grządka wymaga większej uwagi?”